wtorek, 12 listopada 2013

Sebastianek-36

Dziadek Kamila i Emila był posiadaczem garażu – jednego z typowych, szeregowych betonowców, wybudowanych z myślą o mieszkańcach bloków.
Od najmłodszych lat marzyliśmy o tym, by założyć tam klub lub bazę – ale bez skutku. Trudno się dziwić – kto pozwoliłby dzieciom bawić się w pobliżu dziwnych łatwopalnych chemikaliów i części samochodowych.
Jednak kiedy mieliśmy te piętnaście-szesnaście lat, będąc w drugiej klasie gimnazjum, dziadek poprosił nas o pomoc ze sprzątaniem garażu. Właściwie poprosił Kamila i Emila, Ele zabrali ze sobą mnie i Młodego.

Dziadek standardowo ostrzegł nas, byśmy nie otwierali żadnych butelek, słoików i puszek, a także uważali, by się nie przeciąć. Na nas, młodych, gadka była tylko formalnością – i kiedy tylko starszy mężczyzna zniknął na horyzoncie, zaczęliśmy poszukiwania czegokolwiek, co mogło wydać się nam przydatne.
Ja trafiłem na kilka nakrętek, które miały stać się magicznymi artefaktami, Młody przygarnął złamany kij od miotły (późniejszy miecz), Kamil łańcuch, a Emil natrafił na gumową „gruszkę”.
- Emil, co znalazłeś? – Zapytał Młody.
- Ja pierdolę! Kamil, patrz! Grucha!
Emil próbował ścisnąć ją w dłoni, ale nie udało się. Guma była już nieco stwardniała i popękana, ale nie to sprawiało, że nie dało jej się zgnieść. Wewnątrz była do połowy czymś wypełniona.
- Emil, czy to to, co myślę? – Teraz odezwał się Kamil, któremu ku górze podniosły się kąciki ust.
- Kurwa, to to! Skąd grucha się tu wzięła?
- Co to za grucha, kurwa? – Zapytałem śmiejących się kolegów.
- Jak byłem mały, nie? To babcia dała mi tą gruchę żebym sobie odsysał katar. No i tak się kurwa zapełniała tak xD
- Czyli sugerujesz, że to coś ma wewnątrz twoje smarki? – Młody niedowierzał.
- No kurwa! Dziadzia bawi się w doktora Melange xD

W końcu przystąpiliśmy do właściwych porządków. Stare słoje i butelki wrzucaliśmy do jednego kartonu, wszelakie metalowe przedmioty do drugiego, a puste butelki po piwach do kilku kolejnych (zawsze znajdowały się nowe, na półce, poukrywane w starej meblościance, za nią, w starych reklamówkach…).
Po mniej więcej godzinie zmęczyliśmy się. Kamil postanowił iść do domu, żeby przynieść nam jakieś picie i przekąski. Postanowił towarzyszyć mu Młody, który przy okazji chciał po drodze zapalić.
Zostaliśmy w garażu sami z Emilem. Opłukaliśmy ręce zimną wodą z kranu i usiedliśmy na progu, wpatrując się w idących daleko ulicą kolegów.
- Kurwa, myślałem, że nigdy nie pójdą. Muszę ci coś pokazać. – Rozentuzjazmował się Emil.
- Co jest?
- Chodź, kurwa.
Weszliśmy do środka. Emil dokładnie obejrzał swoje ręce (względnie czyste, zważywszy na rodzaj pracy, jaki wykonywaliśmy) i zaczął grzebać w kieszeni spodni. Po chwili wyciągnął z nich kobiece stringi – czarne, z prześwitującym przodem wykonanym z materiału podobnego do pończochy lub rajstopy.
Chłopak powąchał je i wywrócił do góry oczy, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha.
- Chcesz powąchać?
- Nie, dzięki. Skąd je wytrzasnąłeś?
- Od Milenki xD – Po raz drugi powąchał bieliznę i otarł nią policzek. Poczułem, że rozmowa zmierza ku niezręcznym tematom, nawet jak na Emila. – Byłem jakiś czas temu u Kamila, jak miał wolną chatę. No i powiedziałem, że idę do kibla, a wiesz, że jest na piętrze, koło sypialni jego starych.
- I co? Włamałeś się jej do szafy i zajebałeś majtki? – Zacząłem się śmiać.
- No xD Ale stary, żebyś widział co ona ma pochowane po szufladach! Majteczki, stringi, pończochy nawet! Kurwa, ile ja bym dał, żeby ją w tym zobaczyć a potem wydupczyć. O chuj, stanął mi. Chyba zaraz se zwalę.
- Kurwa, Emil. Nie przy mnie.
- No i wiesz, otwieram szufladę, patrzę – majtki, staniki. No to kurwa od razu zanurkowałem, patrzę – a tam z tyłu te śliczności leżą, to je od razu zjumałem. Najlepsze kurwa.
Emil po raz kolejny powąchał materiał. Zauważyłem, że rzeczywiście, bielizna jest odważna i nie powstydziłaby się jej żadna aktorka porno.
- Tylko nie mów Kamilowi, bo mnie zajebie! Nikomu kurwa nie mów!
- Spoko, Emil, kurwa. Znasz mnie przecież.

Gdy wrócili Kamil i Młody, mogliśmy w spokoju napić się i zjeść. Emil opanował się po nagłym ataku podniecenia – schował stringi ciotki do kieszeni i praktycznie nie wspominał o nich już tego popołudnia.
Wkrótce potem, wznowiliśmy porządki. W barku starej meblościanki stojącej w głębi garażu, natrafiliśmy na kilka ciekawych znalezisk – a zaczęło się od szklanki wypełnionej papierosami.
- Kamil, Emil, nie pogniewacie się? – Zapytał Młody, wyciągając swoją prawie opróżnioną paczkę papierosów.
- Nie, spoko. Częstuj się. – Odpowiedział Kamil i wzruszył ramionami. Z nas wszystkich, tylko Młody palił nałogowo (Emil w tych czasach jedynie popalał od czasu do czasu), więc jako jedynemu, znalezisko by się na coś przydało.
Chłopak wyciągnął kilka pierwszych fajek.
- Kurwa! – Rzucił je na ziemię z obrzydzeniem. – Spójrzcie tylko na nie!
Papierosy od dołu pokrywała warstwa zielonej pleśni, a bibuła była odbarwiona mniej więcej do połowy wysokości.
- Grubo. Sperma i tak by je spalił xD – Zaśmiał się Emil.
Kamil wziął do ręki szklankę i opróżnił ją do jednego z podstawionych worków na śmieci.
- Zygi (dziadek) przesadził. Kto trzyma takie rzeczy w garażu?
- Kurwa. Obrzydliwe. To tak, jakbyś zajebał komuś majtki. – Emil uśmiechnął się do mnie. Tylko ja załapałem, co miał na myśli. Młody i Kamil zignorowali jego żart, nie rozumiejąc przesłania i wrócili do sprzątania barku.

Z tyłu, przykryte starymi serwerkami, leżało zamknięte pudełko. Kamil wyciągnął je na zewnątrz – było zaskakująco ciężkie, więc pomogłem mu przenieść je na stolik.
- Ciekawe, co to jest? – Zapytał głośno Kamil, po czym podniósł pokrywę.
- Ja jebię, skarb! – Krzyknął uradowany Emil.
W pudełku schowana była sterta przegniłych Playboyów, na oko dwudziestoletnich, z wyblakłymi obrazkami i kruszącymi się rogami.
Nie mogliśmy nie przejrzeć całej kolekcji – wbrew pozorom nie była specjalnie ciekawa dla chłopców przyzwyczajonych do nieco bardziej ekstremalnych odmian pornografii, prezentowanych na znanej i lubianej Sexplanecie.
Mimo wszystko, Kamil przygarnął tajemnicze pudło i przez następnych kilka lat, leżało u niego w szafie, ukryte przed światem.

Ostatnim znaleziskiem był stary album ze zdjęciami. I o ile żadnego z nas nie zainteresowały fotografie rodzinne, o tyle Emil uparł się, że weźmie znalezisko do domu, żeby pokazać je matce, a potem dziadkom.
Nikt nie protestował, nawet Kamil.
Niedługo potem zakończyliśmy sprzątanie garażu. Poustawialiśmy pudła przy ścianie, żeby dziadek Kamila i Emila mógł później się nimi zająć, a sami zamknęliśmy drzwi i udaliśmy się w stronę domów.
Każdy niósł jakiś swój nowy skarb, na czele z Kamilem, taszczącym pudło pełne nadgniłych czasopism.
- Ciężki dzień. – Powiedział w końcu. – Ale było warto chyba.
Przytaknęliśmy. Wspólna robota nie była męcząca – przeciwnie. Większość czasu była dla nas właściwie zabawą.

Gdy już odchodziłem do domu, dogonił mnie Emil.
- Co jest? – Zapytałem go, nie wiedząc, dlaczego się cieszy bez powodu.
- Stary, popatrz. – Otworzył album rodzinny. – To ciocia Milena, jak była młodsza. Ja pierdolę, ale świnia.
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Po prostu przytaknąłem rozmówcy.
- Popatrz tylko na nią. Nic się kurwa nie zmieniła, jebana. To chyba przez ostre dupczenie. Będę męczył pałę dzień w dzień, do usranej śmierci, waląc pod te zdjęcia. – Emil dotknął jednego ze zdjęć, na którym kilka dziewcząt w wieku około 20 lat stało obok starego Malucha. – Nawet nie wiedziałem, że MIlenka miała kiedyś długie włosy.
- Emil, dobrze się czujesz? – Chłopak spojrzał na mnie zaskoczonym wzrokiem, jakbym wyrwał go z transu.
- Tia, ja spierdalam. Widzimy się jutro. Idę spuścić się w stringi Mileny.
- Nara. – Powiedziałem cicho, tak, że sam ledwo się dosłyszałem. Tego dnia naprawdę bałem się o zdrowie psychiczne Emila.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz