środa, 3 września 2014

Stasiek, który nie umarł

Staśka Waryłę pociąg przejechał ze szczególnym okrucieństwem.Została z niego tak zwana miazga.Przyjęto umownie, że to Stasiek i dano zarobić branży cmentarnej.Skorzystała firma pogrzebowa, ksiądz proboszcz, kościelny, organista,kopidołek i babki- płaczki, bo nażarły się na stypie.Staśka odwiedziły jako pierwsze hieny cmentarne i zawłaszczyły naziemny wystrój jego mogiły. Po kilku tygodniach Stasiek pojawił się we wsi cały i zdrowy, więc ludzie gadali, że "to" na torach niewiele z nim miało wspólnego.Odwiedził swój grób i poszedł pić.Któregoś wieczoru pociąg przetarmosił go ze dwa kilometry.Stasiek był na to przygotowany.Spoczął obok siebie a hieny zacierały tylko ręce.W kilka dni potem Stasiek znów stanął w kolejce po wina.Był ostatni, ale kupił pierwszy a w zasadzie napił się bezpłatnie bo sklepowa też uciekła.Blady strach padł na mieszkańców wsi, a sołtys formalnie ogłosił Staśka zombi.Ten powtórzył numer z pociągiem jeszcze trzykrotnie a akt zgonu wystawiono wdowie in blanco w piętnastu egzemplarzach.Stasiek wytargował u proboszcza rabat, hieny założyły jego fan klub.Był ich najlepszym klientem a o takich należy dbać.Sprzedawały mu jego własne gadżety za grosze a kopidołek nie zasypywał już grobu tylko przykrywał dechami.Po roku Stasiek Zombi przerzucił się na uderzenia pioruna i doły z wapnem.Od czasu do czasu dawał się spalić w pożarze lasu a kiedy był zły wskakiwał pod kombajn.Został nałogowym zombi i żadne terapie nie pomagały.Po jakimś czasie w jego ślady poszedł kolejny mieszkaniec wioski, później jeszcze jeden i w końcu cała reszta.Wszyscy stali się zombi i na cmentarzu zrobiło się gwarno bo wioska liczyła czterystu mieszkańców.Nie było dnia bez pogrzebu a hieny pobudowały sobie wille.Ludzie-zombi strasznie się ze sobą zżyli i prowadzili rankingi zgonów.Pojawiły się rozgrywki ligowe zniknięć i pojawień a zwycięzcy otrzymywali w nagrodę betonowy dzban na wiązanki.Ja też tam byłem, ale krótko.Skreślono mnie z listy rozgrywek, bo grałem nie fair i ani razu nie umarłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz