piątek, 21 lutego 2014

Sebastianek-74

Tego letniego dnia, Sperma miał problemy żołądkowe (innymi słowy, miał kaca). Nie trzeba było być geniuszem lub specem od alkoholu żeby poznać symptomy dnia wczorajszego, takie jak mocno podkrążone oczy, brak sił i ogólne osłabienie organizmu, no i właśnie problemy z żołądkiem.
Nauczycielom nie trzeba było tłumaczyć więc sytuacji i kiedy nastawała taka potrzeba, wypuszczali Spermę do łazienki bez zbędnego gadania. Przez cały rok edukacji w szkole średniej, zdążyli go już poznać.

Tego dnia również, nieco pokłóciłem się ze skacowanym przyjacielem. Sprzeczka wynikła bez powodu, jak to czasem bywa, gdy dwie osoby mają odmienne zdania.
Nim minęła doba, zdążyliśmy się już pogodzić, ale wtedy, podczas drogi powrotnej ze szkoły, nie mogłem powstrzymać się przed powiedzeniem ostatniego słowa w konflikcie. Nastąpiło to w momencie, gdy poczułem w brzuchu charakterystyczny ucisk.

Autobus był przepełniony po brzegi, ale my, jako ci, którzy wsiedli na jednym z pierwszych przystanków, staliśmy w centralnej części pojazdu, zamiast przy drzwiach. Była to pozycja dogodna – może nie tak jak miejsca siedzące, ale przynajmniej nie musieliśmy na każdym przystanku wysiadać na zewnątrz, żeby przepuścić wychodzących pasażerów.
Jedna z kobiet siedzących przed nami, wstała i zaczęła przeciskać się w stronę wyjścia. Sperma skorzystał z okazji i usiadł na siedzeniu (a właściwie opadł na nie), jako jedyny z paczki. Na twarz zaczęły wracać kolory, choć w dalszym ciągu daleko mu było do zdrowego wyglądu.
Kamil, stojący najbliżej niego, położył mu na kolanach swój plecak. Reszta, czyli ja, Michałek, Antek i kilka dziewcząt stojących gdzieś w tyle, nie mieliśmy takiej możliwości.
Coś zakręciło mi się w żołądku, a parę sekund później, poczułem niegroźny ból. Doskonale wiedziałem co to oznaczało – drogę w katuszach, próbując powstrzymać gazy lub…
Czym prędzej zbliżyłem się do Spermy i dałem upust gazom, nagromadzonym w moim wnętrzu, a gdy skończyłem zrobiłem krok w tył, wracając na swoją początkową pozycję. Nie musiałem długo czekać na efekt – wypełniony ludźmi autobus, w trzydziestostopniowym upale, nawet mimo otwartych okien, przemienił się w jadącą pięćdziesiąt kilometrów na godzinę komorę gazową.
- Patryk, ty świnio! – Krzyknął Michałek, zatykając sobie koszulką nos i usta.
- Co, to Sperma? – Zapytał Antek.
- A kto inny? Cały dzień latał do łazienki, teraz załatwił potrzebę w autobusie!
Również naciągnąłem na nos koszulkę, ukrywając uśmiech i udając, że się krztuszę.
- Ej, to nie ja się kurwa zebździłem! – Krzyknął do nas Sperma, choć oczywiście nikt mu nie uwierzył. Moich uszu doszły głośne skargi i przekleństwa, wypowiadane przez zdegustowanych i wściekłych pasażerów.
Autobus zatrzymał się na przystanku i kilkanaście osób dosłownie wybiegło na świeże powietrze. Grupka starszych kobiet obrzuciło nienawistnym wzrokiem czerwonego na policzkach Spermę.
W oddali kilka dziewcząt wskazywało chłopaka palcem.
- Michałek, cho no tu! Weź mi powąchaj dupę! Mówię ci, że to nie ja!
Większość zgromadzonych dookoła osób wybuchła śmiechem, wliczając w to młodą matkę, trzymającą na kolanach małe dziecko.
- Co za ludzie, żeby tak w autobusie!
- Świnia, ciekawe, czy w domu też tak robi!
- Chyba nawpierdalał się grochówy!
- Fuj, on przecież chodzi do naszej szkoły…
- Oświęcim. Ty patrz, czy z pryszniców poleci woda.
Pasażerowie nie przestawali rozmawiać, gdy fala uderzeniowa już się rozrzedziła. A ja poczułem, jak po policzku spływa mi pojedyncza łza.

3 komentarze: