pewnego popoludnia robilem sobie jajecznice. juz prawie ja konczac, tatele przyszedl i mowi
> suny, ale jak skonczysz to mnie zawolaj
nie zdazylem powiedziec slowa, a stary juz gdzies spierdolil. matka przyszla do kuchni, popatrzyla sie jak sroka i rowniez spierdolila gdzies. no chuj, dokonczylem, wykladam jedzenie na talerz i wolam tetele. tatele przylatuje, bierze patelnie, stawia ja na zlewie i nalewa do niej wody z jakiegos wielkiego sloika, ktory zapewne pamieta czasy starego jak mnie robil.
>co tu sie odpierdala?
no nic, siadam, jem, a tu tatele znowu cos odkurwia, trzaskajac drzwiczkami od szafki. wyciaga sitko, kladzie je na misce i nakurwia wode z patelni przez to sitko
>co ty kurwa odpierdalasz?
skonsternowany przygladam sie, polykajac porcje jajecznicy zagryzionej chlebem i pytam tatele
>tatele, ale co ty najlepszego odkurwiasz?
>no suny, wode na goraca patelnie i juz jest ciepla, mozna nogi umyc
losowosc taka wielka, ze nie zdazylem zrozumiec co sie stalo, a stary juz wykurwil do lazienki, ja za nim. wyobrazcie sobie, ze ten skurwiel umyl sobie smierdzace nogi w wodzie po jajecznicy xd co wiecej, ten wielki sloik wpierdolil uprzednio pod rynne i sami wiecie co bylo dalej. i tak nikt nie uwierzy, ale musialem zapostowac. sugerowanie, ze ktos to przebije.
a pozniej ta woda splukal gowno w kiblu ps to prawda, a teraz ide na maraton zezuncji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz