poniedziałek, 4 listopada 2013

Sebastianek-21

Spośród wszystkich opisanych historii, ta rozgrywa się bez wątpienia najwcześniej – bo aż w trzeciej klasie podstawówki.
Nasza paczka nie była jeszcze wtedy w pełni uformowana, ale darzyliśmy (albo i nie darzyliśmy, co się tyczy kilku specjalnych osób) się wzajemnym… Może nie zaufaniem, ale wiedzieliśmy, że jesteśmy równi i możemy na sobie polegać w sytuacjach kryzysowych.
Będąc na zielonej szkole, mieszkaliśmy w dwuosobowych pokojach, każdy z łazienką (luksusy!). I jeśli chcecie wiedzieć, to ja, Kamil, Młody i Patryk trafiliśmy do zupełnie oddzielnych mieszkanek. Ale my jesteśmy w tej historii jedynie postaciami epizodycznymi – obchodzić nas będą jedynie Sperma i Tymek, którzy jakimś cudem, zostali przydzieleni razem.

Już od pierwszych dni pobytu w ośrodku, Tymkowi było ciężko. Musiał kolejno rozpakować rzeczy współlokatora, później włożyć wszystkie ubrania do szafy, a gdy przychodził czas jakiejś wycieczki, nosił jego plecak. Robił za przysłowiowego Rumuna, mówiąc krótko.
Prawdopodobnie jeszcze pierwszego tygodnia, Sperma obmyślił więc plan wykorzystania Tymka do zarobienia paru złotych (nie mógł od niego „pożyczyć”, bo Tymek był już spłukany. Kupił kilka drobnych pamiątek rodzicom, a resztę kasy przejebał na automatach do gry).
Koncepcja była prosta: Tymek kładzie się na łóżku, przykrywa kołdrą, a klienci płacą za skakanie po nim (10 gr za dwa skoki). Potem dzielą się łupem. Interes życia.

Wierzcie lub nie, ale w przeciągu godziny, cały korytarz na naszym piętrze wypełnił się kolejką dzieci – z naszej i równoległej klasy. Byli tam wszyscy – chłopaki, dziewczyny, kujony, łobuzy. Przy drzwiach do swojego pokoju stał Sperma, ubrany w zapiętą pod szyję koszulę, pobierając opłaty i wpuszczając klientelę do środka.
Tymek zaś leżał na łóżku pod oknem, w pozycji żółwik, starając się przeżyć. I tutaj wcale nie przesadzam – takich skoków, ciosów kolanami i łokciami nie powstydziliby się zawodowi wrestlerzy.

Po jakimś czasie, w pokoju Spermy i Tymka zjawił się kilkuletni Marcin, syn wychowawczyni jednej z równoległych klas, zabrany na doczepkę, żeby zwiedził trochę świata. Nie miał kasy, więc Sperma go zbył.
Kilka minut później interes się zakończył – do pokoju wpadła wychowawczyni naszej klasy oraz matka Marcina, obie przerażone i wściekłe.
Tymek ostatni raz jęknął, gdy jeden z klientów wylądował na nim z impetem.
Jak się okazało, Marcin pobiegł do mamy, gdy został wyproszony przez Spermę, by dała mu 10 groszy. Na pytanie „po co ci pieniądze?” odpowiedział: „żeby poskakać po Tymku xD”.

Co tu dużo mówić – mieliśmy przechlapane. Wszyscy lokatorzy piętra zostali wyproszeni przed swoje pokoje, stanęli w dwóch rzędach, po obu stronach korytarza, a krok w przód mieli zrobić ci, którzy nie brali udziału w tym „godnym pożałowania precedensie”.
Zapanowała chwila ciszy, po czym wystąpiło dosłownie kilka osób – nie więcej niż 5-10. Oczywiście, większość stanowiły „grzeczne” dziewczęta, pod dowództwem córki wychowawczyni równoległej klasy (nie tej, której matka Marcina).
Wszyscy zostali wygwizdani i powitani tupotem nóg – zupełnie jak w więzieniu.

Bilans zabawy:
- Tymek był posiniaczony od stóp do głów, miał rozciętą wargę, czoło oraz rozbity nos.
- Wszyscy niegrzeczni (99% zielonej szkoły) miało zakaz odwiedzania hotelowej dyskoteki przez parę dni.
- Ci, którzy wyłamali się z szeregu, zostali ukarani bardzo szybko.
- Sperma zarobił około dwudziestu złotych. Tymek nie dostał swojej działki xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz