niedziela, 10 listopada 2013

Sebastianek-33

Jedna z sąsiadek Spermy miała wyjść za mąż. Zgodnie z proletariackim zwyczajem, przed dom wychodziła osoba z koszem pełnym butelek wódki, które ofiarowywał tym, którzy przyszli życzyć wszystkiego najlepszego młodej parze.
Wśród nich byli oczywiście Sperma i Młody, chcący wyłudzić dwie flaszki. Skończyli na wyżebranej jednej, bo i tak wszyscy wiedzieli, że mają zaledwie piętnaście lat.

W drodze na łąki, gdzie miała odbyć się kameralna libacja, spotkali mnie, Kamila, Emila i Patryka, a potem jeszcze Michałka. Mimo protestów, Młody zaprosił tego ostatniego do naszego grona, bo według niego, mogło być przez to zabawniej.
Jak wszyscy bowiem wiedzieliśmy, z nas wszystkich Michałek jako jedyny nie pił nigdy alkoholu – nawet lekkiego.
- No nie wiem, tata kazał mi się tu bawić.
- Michał, daj spokój. Jest ciepło, idziemy na łąki, będzie fajnie! – Mówił Młody. Emil pokazał za jego plecami gest wymiotowania.
- No… To dobra, chłopaki. – Michałek uległ, ale wciąż czuł się niepewnie w towarzystwie osób, które maltretowały go od czasów wczesnej podstawówki. – Ale na krótko.
- Dobra, jak wolisz.
Poszliśmy na łąki.

Po drugiej stronie jeziora, skryliśmy się wśród „bambusów” – wycięliśmy w nich sobie tunel prowadzący w głąb, gdzie zaś utworzyliśmy okrągłe „pomieszczenie”. W takim miejscu nikt nie mógł nas znaleźć.
Młody wyciągnął wódkę.
- To co, lecimy?
- Ja… Ja nie piję. – Odpowiedział Michałek.
- Nie wypijesz zdrowia młodej pary? – Zapytał ostro Sperma, siedzący obok. Młody w tym czasie zdjął małą kokardkę z szyjki butelki. Emil po chwili wplótł ją w swoje krótkie włosy.
- No… Dobra… Ale jeden kieliszek.
- Będziemy jebać z gwinta, nie mamy szkła. – Powiedział Młody. – Prowizorka, ale nie bójcie nic.
Pierwsza kolejka poszła w ruch. Emil przegryzał wódkę liśćmi, ku obrzydzeniu wszystkich zgromadzonych wokół.
- Co ty odpierdalasz? – Zapytał zdegustowany Patryk, wycierając szyjkę rękawem i biorąc łyk.
- A ty, kurwo? Czyścioch się znalazł. Co, może złapiesz od nas jakąś mendę, co?
- Ej, spokój, kurwa! Jak chcecie robić burdy, to wypierdalać, obaj. – Zakończył kłótnię Młody.
Konflikt został zażegnany, Patryk wziął łyk. Emil dokończył zagryzanie liścia i uśmiechnął się – zdecydowanie, miał już dość picia, ale należał do osób, którym stanowczo nie należy mówić, że ma dość. Dlatego kolejka szła dalej.

- Ej, Michałek… A ty walisz gruchę czasem? – Zapytał Emil kilka kolejek dalej. Był już wstawiony, zresztą jego rozmówca również. Wbrew temu co mówił, nie poprzestał na jednym łyku.
- A… Co?
- No tak… Się pytam.
- No walę. Czasem.
- A to ty nie jesteś pedałem, nie?
- Nie… - Michałek czknął głośno. Kamil zaśmiał się, też już nieco sfatygowany piciem.
- No to… Ile waliłeś najwięcej? Bo ja to cztery razy.
- Nie wiem… Ja…
- A wy? No, dawajcie, kurwa! Sami swoi tu są.
- Tryb zwierzania się Emilowi włączył xD – Zaśmiał się Młody.
- No kurwa, dajcie spokój. Sperma, ty jesteś taki zboczony. Ile?
- Ja nie wiem… Siedem?
Byliśmy zszokowani, bo w takich chwilach ludzie nie kłamią. Wydawało się zatem, że Sperma mówi prawdę. Wypowiedź przywitały oklaski i wiwaty. Kamil zaczął nucić pod nosem „jebać, jebać, PZPN”.
- Ty… Ale to już się chyba spuszczałeś wodą, nie?
- No na koniec to miałem już flaka, ale myślę „muszę kurwa muszę, ona tak ładnie bierze w dupę”. – Kolejna salwa śmiechu. Nawet Michałek się do nas przyłączył.
- No, Michał. Dawaj. Ile? – Zapytał teraz Patryk.
- Trzy.
Kolejne brawa i wiwaty. W końcu wszyscy zwierzyliśmy się ze swoich przygód – w większości ograniczających się do dwóch-trzech razy, nie więcej.
- A próbowaliście czegoś innego? – Emil dalej podtrzymywał dyskusję.
- Jak co? – Zapytał ktoś.
- No nie wiem. Jakieś chuje muje, dzikie węże. Palec w dupie albo co.
- No to ja jebałem butelkę płynu do kąpieli. – Powiedział Sperma. Młody położył się, zanosząc ze śmiechu. Poczułem, że po policzkach spływają mi łzy. – No co, kurwa? Nikt nigdy nie wpychał pały w takie miejsca? Młody, nie śmiej się kurwa, bo ty nie jesteś lepszy.
Zaciekawiło nas to. Nikt nie wiedział, co Sperma ma na myśli. Nachyliliśmy się do przodu, nasłuchując.
- No dobra, kurwa. Odkurzacz. Sprzątałem pokój i tak mnie naszło, bo żem oglądał dupcocha wcześniej.
W końcu wszyscy opowiedzieliśmy swoje historie. Ja wkładałem między poduszki, Patryk miał w pokoju miejsce pod dywanem, gdzie regularnie się spuszczał, Emil walił pod zdjęcia ciotki z wakacji (jak powiedział, to lepsze niż porno), a Kamil został przyłapany przez matkę, gdy próbował dojść.
- Kurwa, musisz kiedyś opowiedzieć to ze szczegółami. – Powiedziałem mu.
- A Michał? – Zapytał Młody. – Masz jakieś pojebane doświadczenia?
- No… W sumie to mam jedno. Ale to nie walenie konia.
- Nieważne, dawaj! – Ponaglił go Emil.
- No to… Siedziałem w wannie. I pomyślałem, że fajnie byłoby wsadzić sobie coś w tyłek. Włożyłem palec – ale to nie był to… Wsadziłem kciuk… Też nie. W końcu… Wsadziłem dwa palce i zacząłem przeć do przodu… I tam była taka… Gąbeczka.
- O kurwa! Fuj! – Krzyczeliśmy. – To było gówno!
- Nie gówno! Gąbeczka! Taka miękka i fajna… Ale na drugi dzień już jej nie mogłem znaleźć… Może jest głębiej?
- Wysrałeś ją! Ja pierdolę! – Śmiał się Sperma.
Historia życia Michałka. Wkładać palce we własne gówno. A raczej „gąbeczkę”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz