Niech rozpoczna sie igrzyska
Anony przymocowały wolna reke kobiety do łózka. Przez moment przeszło im
przez mysl, zeby zwalic na nie troche zwłok, usiasc na krzesle obok i czytac jej
Wizaz... Ale ruskie filmy to ruskie filmy. Miło obejrzec, lepiej nie odtwarzac.
Ubrali sie, przeszli do drugiego pokoju i nalali sobie do ocalałych cudem kryształów
troche znalezionej wódki. Zadziwiajace, ze janusze o niej zapomniały podczas
wyprowadzki.
– Myslisz, ze mozna jej ufac?
– Po chuju. Ta szmata całe zycie kłamała facetom, teraz tez chce nas w cos wjebac.
– Ale i tak kusi mnie zeby zajrzec do kanałów. Dwadziescia loszek, niczego sie
nie spodziewaja, pewnie swiezutkie i nietkniete... – rozmarzył sie anon.
– Tak kurwa, swiezutkie, prosto z kanalizacji. One sa tepe, ale nie az tak. Na
pewno sie jakos zabezpieczyły. Chuj wie co sie stanie, jak tam wleziesz na pałe.
– Wiec?
– Trzeba ja dopytac. Porzadnie dopytac. A jak juz powie wszystko, co wie —
wziac na dół ze soba. Dobrze byłoby zgarnac tez troche ludzi; dwóch — nawet
uzbrojonych — facetów to troche za mało... No i przydałyby sie plany kanalizacji.
– Zostaw to mnie. — Klint zamachnał sie rurka, szczerzac zeby. — Poszukam
jakiegos budynku rady miasta czy innego urzedu, na pewno cos tam bedzie. Te
kurwy produkuja tyle papierów, ze na pewno wszystkiego nie zabrały, pierdolone
panstwo biurokratyczne...
– Zajrzyj przy okazji na Wykop -– splunał zniesmaczony agitacja Rambo. – Widzimy
sie tutaj za dwie godziny, zapamietasz miejsce?
– Nie ma problemu. Idz dac jej wycisk.
– Z dzika przyjemnoscia.
Chłodne ciasteczka
Nozownik ze złym błyskiem w oku zblizył sie do kobiety. Chyba spała. W takim
razie czas na nieprzyjemna pobudke... Poszedł do łazienki, wyciagnał z szafki
losowa miednice i napełnił ja lodowata woda. Pół minuty pózniej woda znalazła
sie na Ciasteczku, dosc gwałtownie wyrywajac ja z sennych marzen o czarnych
kutasach. Wciagneła głosno powietrze.
– Co sie...
– Zamknij ryj, kurwo — słowa zabrzmiały jak strzał z bicza. Posłuchała. Anon
po krótkim zastanowieniu wział nóz i zakrecił nim.
– Słuchaj teraz, szmato. Jestem stuprocentowo pewien, ze próbujesz nas wrobic
w te kanały. Moze i tam naprawde siedza loszki, nie wiem. Ale na pewno nie
wyglada to tak gładko, jak mówisz. Najwyzszy czas — zachichotał i podkrecił w
mysli wasa ku chwale niewidzialnych rak tego swiata -– ustalic kilka faktów.
To powiedziawszy, przysunał ostrze do piersi wizazanki i powoli przeciagnał płazem
po sutku. Zadrzała, patrzac z przerazeniem.
– Mógłbym sie tak bawic, ale to nudy. Mam lepszy pomysł. Otwórz ryj.
Ponownie zakneblował ja i siegnał do wciaz mokrej cipki. Zaczał ja powoli masturbowac.
Przymkneła oczy, dajac sie poniesc rozkoszy. Przyspieszajac cały czas
skupiał sie uwaznie na jej reakcjach. W kluczowym momencie nagle przestał. Tuz
przed orgazmem. Ciasteczko błyskawicznie ockneła sie i popatrzyła na niego błagalnym
wzrokiem. On bez słowa wstał, poszedł napełnic miednice i wrócił.
– Cos ty taka napalona, kurwo? Chłodu ci trzeba, chłodu.
Vlogerka rzuciła sie w wiezach, czujac obezwładniajace zimno miedzy udami.
Miała dreszcze. Anon odczekał chwile, po czym siegnał ponownie do jej cipki. Za
jakas godzine powinna zaczac gadac.
Za garsc papierów
W tym samym czasie Klint, gwizdzac pod nosem Barke, mknał na zdobycznym
rowerze. Jego celem był mieszczacy sie kilka kilometrów dalej budynek, w którym
kiedys znajdowało sie centrum zarzadzania sanitariami miejskimi. Jesli gdzies ma
byc mapa wodociagów, to na pewno tam. Zwawo pokonywał kolejne ulice i uliczki,
przelatywał wrecz przez aleje i chodniki. Dookoła nie było wielu osób -– ot, kilku
anonów na krzyz od czasu do czasu przemykało, penetrujac mieszkania i sklepy.
Ich kroki dzwieczały na klapach od studzienek. Samotny rowerzysta usmiechnał
sie. Czego by o wizazankach nie sadził, miały niezły pomysł. Nikt by nie przypuszczał,
ze te wypachnione dziwki uciekna az tam — on zreszta tez. Czuł sie
znakomicie, wreszcie był godnym nosicielem swojego pseudonimu. Brakowało mu
tylko poncza i rewolwerów -– ale z drugiej strony, czego nie mozna załatwic solidna
metrowa rura trzymana pewnie w garsci? Tym bardziej, ze jedynymi wrogami w
tym miejscu sa słabe, przerazone kobiety. Czuł dobrze człowiek. Zatrzymał sie z
piskiem opon, wniósł rower do wewnatrz i schował go za rzedem biurek. Jeszcze
mu sie przyda. Rzucił okiem na tablice informacyjne. Kanały... Piate pietro z siedmiu.
Znakomicie. Winda oczywiscie nie działała, ale schodów zepsuc sie nie dało.
Wbiegł szybko po sliskich stopniach i zaczał rozgladac sie po korytarzu. Archiwum.
Szósty zmysł mówił mu, ze cos tam znajdzie. I słusznie – wystarczyło piec
minut przegrzebywania szuflad i szafek. Zadowolony wcisnał do plecaka złozona
plansze i na wszelki wypadek zerwał jeszcze ze sciany plan miasta. Wypadałoby
to porównac. Zegarek dawał mu ponad godzine. Wystarczy na rozejrzenie sie po
okolicy. Ruszył na najwyzsze pietro i szybko wdrapał sie po drabince wiodacej
na dach budynku. Całkiem niedaleko był Mur. Pierdolone skurwysynstwo, jebany
monolit, za chuja nikt stad nie wyjdzie. Obserwował okolice... Zaraz. Moment.
Kurwa, kurwa, kurwa. Wyszarpnał goraczkowo lornetke i przyłozył ja do oczu.
Czy to mogło byc... Tak. Zaczał nerwowo potupywac i omiatac teren dookoła
wzrokiem. Było tam chyba cos potencjalnie mało interesujacego, bo najblizsze
anony buszowały dobry kilometr dalej. Cudownie. Wspaniale. Najpierw wróci i
załatwi do konca sprawe z kanalizacja, a potem... Potem czas na akcje. Zszedł na
dół, wydostał rower z ukrycia i popedałował do umówionego mieszkania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz