Plany, plany, plany...
– I wtedy ona drze ryja: „Prosze, powiem wszystko, tylko dokoncz...-- Rambo nie
smiał sie tak od kiedy pierwszy raz obejrzał zbrodnie wojenne tego skurwysyna
Wojtyły na Jutube. Klint nie pozostawał w tyle. Obydwaj jeszcze przez chwile
zgieci w pół radosnie rechotali, po czym powoli podniesli sie i spowaznieli. Popatrzyli
na rozłozony na stole plan sieci kanalizacyjnej.
– Tutaj jest wyłom w scianie, za nim chowaja sie te szmaty. Osiemnascie. Spierdalajac,
nie miały czasu zgarnac jakiejs sensownej broni, przede wszystkim potrzebowały
jedzenia, zeby sie tam chowac... Przynajmniej na czas najwiekszych
rzezni, za pare dni nie miałyby raczej problemu wymknac sie w nocy po zarcie.
Dwie z nich maja bron biała, nie wiem dokładnie jaka. Tutaj i tutaj -– zaznaczył
ołówkiem dwa punkty -– co sprytniejsze wykombinowały, kurwa, pułapki. Jebany
Vietcong, zahaczasz o sznurek i dostajesz cegłami po ryju. Mierne szanse na przezycie.
Poza tym nie ma raczej nic, chyba ze beda w nas rzucac kamieniami. No
i oczywiscie nie mozemy tak sobie wjechac z buta tararara, maja jakis system
haseł... kurwa, hasło murzyn, odzew knaga... i moga w kazdej chwili uciec, w tej
dziurze w dupie, w której siedza, jest drugie wyjscie do innego tunelu.
– Czyli jaki jest plan?
– Jak dla mnie: trzeba zebrac... z szesciu anonów. Zadne suchoklatesy ani erise,
ma sie rozumiec. No i zeby były jakos sensownie uzbrojone. My z ta szmata -–
delikatny ruch głowa w strone drugiego pokoju — schodzimy tym włazem, przechodzimy
przez zasieki — zachichotał — i idziemy w strone kryjówki. Ona podaje
hasło, a potem...
– A potem co?
– A potem to juz w zasadzie jest nam niepotrzebna. Od drugiej strony puscimy
trzech, a tamtym kanałem, o, tu masz właz, pójda pozostali i zablokuja wyjscie
awaryjne. Wpadamy tam, ogłuszamy, obezwładniamy, wyciagamy na powierzchnie...
w sumie, mozemy zrobic kwatere w tym bloku, nie widze problemu, mało
spierdolin sie tu szlaja i bedziemy mieli spokój.
– Brzmi legacko. Jestem za.
– Teraz trzeba tylko znalezc ludzi.
– Trzeba znalezc ludzi.
Wyszli z mieszkania, rzucajac jeszcze okiem do drugiego pokoju. Ciasteczko spała
Skazani za spierdolenie
***
Nieogolony, dwumetrowego wzrostu anon stukał o ziemie łomem.
– Nie pierdol. Ta sama szmata z jebanego vloga?
– Ta sama. Dostaniesz, powiedzmy... godzine. Gratis na zachete przed akcja. A po
akcji... wypadnie po dwie na głowe i jeszcze troche, po chuj ci jakas atencjuszka
z Jutuba.
– Mówiłes, ze gdzie jest ten właz?
***
– Kurwa, nie wiem, znalazłem sobie juz jedna, tam moze byc niebezpiecznie...
– Kuc odciety od mamy płacacej za jego kucowskie fanaberie nie kwapił sie
do pomocy.
– A mozesz miec trzy. I godzine zemsty na Ciastoludku. Wez, kurwa, stary, to
prawie jak wyprawa na ratowanie dziewic przed smokami, tylko ze zamiast ratowac,
gwałcisz, i zamiast dziewice, to wizazanki.
Koniuszek ciezkiego glana chodził w góre i w dół, wielka maczeta kiwała sie miarowo.
– Dobra, kurwa, skoro juz mam tu zdechnac, to chociaz sie zabawie.
***
Siedmiu anonów siedziało nad planami i mapami, dyskutujac o akcji. Sadzac
po odgłosach dochodzacych zza sciany, ósmy dobrze sie bawił.
– Wszyscy kminia jak to działa?
– Wszyscy, wszyscy. Kiedy wchodzimy?
– Proponowałbym koło switu. Wtedy one wszystkie spia, poza dwoma stojacymi
na strazy... Jedna z tej, druga z tej strony. Ma ktos jakas bron z porzadnym zasiegiem?
Zgłosił sie jeden anon z proca.
– Nikt poza tym? Dobra, ty pójdziesz jako dowódca załatwiajacych tylne wyjscie.
Umiesz z tego strzelac?
– Myslisz, ze co robiłem całe dziecinstwo, skoro wszyscy mnie sagowali i siedziałem
w domu? Papszyle w galopie ci, kurwa, ustrzele, chuju.
– Styknie. Wchodzicie, z pewnej odległosci unieszkodliwiasz strazniczke i czaicie
sie przy dziurze. Powiedzmy, ze o... piatej czterdziesci jeden. O piatej czterdziesci
i trzydziesci sekund wpuscimy Ciasteczko, zeby wywabiła druga, bedziesz miał
chwile na unieszkodliwienie swojej tak, zeby nikt nie zauwazył. My załatwimy
obie nasze i wpierdolimy sie cała ekipa o piatej czterdziesci jeden i trzydziesci sekund
do srodka. Pamietac, kurwa: ogłuszac, wiazac, unieszkodliwiac, nie zabijac!
I nie ciachac, chyba ze ktos lubi gore w łózku i sam to bedzie potem jebał. Na
dwie grupy podzielcie sie juz sami.
– Nie zauwaza nas? Gdzie my sie...
– Nasza szmata szybko pusciła farbe, zostało mi troche czasu na przegrzebanie
mieszkan które były otwarte. Tu macie czarne ubrania i jakies smarowalne gówno
na ryj. Wszystko jasne?
– Jasne jak słonce.
– Trzeba isc w miare wczesnie spac. Porozmieszczajcie sie jakos w tym bloku.
Pobudka o piatej rano, zbiórka tutaj o piatej pietnascie. Nie spierdolmy tego,
panowie.
Wszyscy zaczeli rozchodzic sie, szukajac miejsc do spania. Korzystajac z okazji,
Klint odciagnał anona z łomem na strone.
– Mógłbym pozyczyc to cacko?
– Nie ma problemu, tylko oddaj na akcje. Po co...
Skazani za spierdolenie 118
– Ciiii. Nieistotne. Powiedzmy, ze to twoje podziekowanie za dwie czy trzy soczyste
wizazanki, które jutro dorwiesz, i w ramach prezentu nie pytasz, o co chodzi.
Dobranoc.
To powiedziawszy, odwrócił sie i zniknał w ciemnosci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz