sobota, 30 listopada 2013

Sebastianek-58

Ci z was, którzy mieszkali lub znali osoby mieszkające w bloku, zapewne wiedzą, że każdy sąsiad regularnie nadużywa wiertarki, dziurawiąc mieszkanie jak szwajcarski ser.
Z takim problemem borykali się Sperma, Młody, Emil i Patryk, a zwłaszcza ten ostatni.

Patryk, w czasach, gdy chodziliśmy do podstawówki i gimnazjum, miał wyjątkowo wrednego sąsiada, który rozpoczynał wiercenie późnymi wieczorami (zdarzało się, że i nocami…), w przeróżne święta, i tak dalej, i tak dalej.
Mężczyzna był wrzodem na tyłku całego bloku i mimo wielokrotnych skarg i upomnień ze strony policji, kontynuował swoje działania.

Wracaliśmy właśnie ze szkoły, standardowo kompletną paczką, gdy zobaczyliśmy, że owy mężczyzna, zwany przez Patryka Remontem (zgadnijcie czemu?), wyrzuca do śmietnika pękate worki.
- Remont! Ty chuju! - Krzyknął Patryk, zasłaniając usta. Mężczyzna nie zareagował. - Patrzcie, kurwa. Wyrzuca jakieś chujstwa, pewnie porządki robi. Nowy remont się szykuje. - Dodał, już normalnym tonem.
- On serio jest taki popierdolony? - Zapytał Sperma.
- Niestety. Remontuje mieszkanie już chyba piąty rok. Ogarniacie? Debil zrobił sobie boazerię tylko po to, żeby po roku ją zerwać i wymienić kable.
- A po cholerę wymieniał kable? Coś to zmieni? - Teraz zainteresował się Kamil.
- Nie wiem, nie mam pojęcia. Chuj mu w dupę.
Doszliśmy do jednej z ławek, stojącej pomiędzy blokami i usiedliśmy, bez słowa.
Ciszę przerwał wreszcie Młody.
- Ej, a widzieliście w ogóle, co on wyrzucał?
- Bo ja wiem… Coś lekkiego. - Rzuciłem. Rzeczywiście, Remont bez trudu wrzucał do kontenera wielkie worki, więc pewnie były wypełnione czymś lekkim.
- Ej, mam pomysł - chodźcie mu je podrzucimy z powrotem pod drzwi! - Wykrzyknął rozentuzjazmowany Patryk.
Poszliśmy.

Jak się okazało, dwa spośród kilku worków, które sąsiad Patryka wrzucił wcześniej do kontenera, zawierały pocięte szczątki kartek.
- Co to niby ma być? Zwykłe śmieci. - Zasmucił się Patryk.
- Paski z niszczarki. - Oznajmiłem, przerzucając w dłoni pocięty papier. Chwilę potem, uśmiechnąłem się do siebie i dodałem: - Posklejajmy je do kupy.

Łączenie pasków zajęło naszej grupie kilka ładnych dni. Kleiliśmy je w szkole, w domach, podczas wspólnych spotkań w piwnicy Młodego (która była prawie pusta - więc nadawała się do takiego przedsięwzięcia).
W końcu, udało nam się złożyć do kupy kilkanaście pism, rachunków i powiadomień, do których dodaliśmy jedną kartkę os siebie - z wydrukowanym wielkim napisem "Remont ty chuju przestań wiercić" (pocięliśmy ją, żeby pasowała do reszty, a potem skleiliśmy taśmą klejącą z tyłu).
Tego samego dnia, gdy zaszło słońce, podrzuciliśmy gotową paczkę pod drzwi i po cichu, uciekliśmy. Został tylko Patryk, który jako ofiara Remonta, miał honorowo zadzwonić do drzwi.

Schowaliśmy się na parkingu, za stojącymi samochodami i obserwowaliśmy, jak wewnątrz klatki schodowej, Patryk biegnie w dół.
Chwilę potem, drzwi na drugim piętrze otworzyły się - stał w nich zaskoczony Remont, który otworzył paczkę.
Patryk podbiegł do miejsca, w którym się chowaliśmy.
Śmialiśmy się jak opętani, oglądając sąsiada, który zszokowany biegnie na dół, trzymając w ręce otwarte pudełko.
- Kto tu jest, kurwa?! - Wykrzyknął, gdy wyszedł na zewnątrz. - Kto to zrobił?!
Odpowiedziała mu cisza.
- Dzwonię na policję, zbirze!
Kamil zaczął gryźć rękę, by przestać się śmiać.
- Dopadnę cię, skurwysynu, zobaczysz!
Nie dopadł.

Remont przestał wiercić nocami - przynajmniej z tego, co mówił Patryk. Po roku, czy coś koło tego, wyprowadził się z mieszkania, które stało puste przez kolejnych kilka miesięcy.
Jak się okazało, zażądał bardzo wysokiej stawki, z powodu całkowitego remontu. W końcu znalazła się rodzina, która kupiła mieszkanie - i jak można się domyślić, dla Patryka zaczął się kolejny okres wiercenia i stukania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz