niedziela, 13 października 2013

Łibu

to uczucie gdy byłem 2 tygodnie w Japonii na Erazmusie. Leciał ze mną Bartek - 169/92 łibu spierdolina. Myślał, że będę go lubiał bo hehe polak xD
Przydzielili nas razem do pokoju. Pierwszy dzień chciał mnie wyciągnąć na wagary na jakąś ulicę z chińskimi bajkami, a ja powiedziałem, że pierdolę, przyjechałem tu pić sake i srać japonki. Po powrocie zajebał swoją połowę pokoju jakimiś plastikowymi figurkami i tapetami z chińskimi dziewczynkami xD. Ale chuj, powiedziałem, że polak, stawia mi obiady, bo powódź koło Sandomierza była i rodzice dostali spore odszkodowanie to nie będę go zwyzywał. W piątek podeszły do mnie Czeszki, że organizują imprezę interkulturalną i czy bym nie wpadł, ale bez Bartka. No to ja mówię spoko, że wpadnę z Polską wódką.
W sobotę już /fa/ ubrany i gotowy do wyjścia sięgnąłem po moją wódkę, Bartek to zobaczył i
>gdzie lecisz
>a no czeszki mnie zaprosiły do siebie
>mogę iść z tobą?
>no nie wiem, mało miejsca w pokoju mają
>oj tam nie muszę siedzieć, będę się bawić xD
No dobra, zagryzłem język, a on jak ubrał wyjściową koszulkę z Ahh Megami Sama to go wziąłem. Na miejscu przeprosiłem Czeszki, że się za mną przypałętał, i że chciałem mu delikatnie powiedzieć, żeby nie przychodził, ale to zjeb i się uparł. One zrozumiały i zaprosiły mnie na kielona. Zacząłem melanż na całego, całe piętro akademika było w Europejczykach, Japońcach i Hiszpanach. Tańczyłem i rozmawiałem z tęczą ludzi. Po pewnym czasie lekko wstawiony zobaczyłem, że rozkręca się jakaś inba bo śmiech zagłuszył muzykę. Podchodzę do miejsca zbiorowiska i widzę. Bartek w koszulce oplutej, spodniach oszczanych kuli się w kącie, a Japończyki po nim skakały, bo taki okrągły i miękki. Wszyscy na niego lali drinki, pluli na niego i rzucali jedzeniem. Spytałem się jakiegoś gościa po angielsku o chuj tu chodzi, czemu bijecie tego polaka. A on na to, że wypił Francuzowi 21 letnie wino, które dorastało razem z nim i miał je wypić z najlepszymi kumplami dzisiaj, ale ten zjeb je wypił na hejnał i się 10 sekund później porzygał i poszczał xD. Francuz się wkurwił i zaczął go kopać z kolegami, wylewał na niego poncz i rzucał sosem, a po tym dołączyli się losowi ludzie xD. Ja już zacząłem śmiechać. Bartek mnie zauważył i krzyknął
>Proszę pomóż mi, jesteśmy przecież Polakami, braćmi i przyjaciółmi
A ja mu wtedy na to
>Spierdalaj ty gruby śmieciu i wracaj do tych swoich chińskich bajek
i rzuciłem go gorącą czekoladą z automatu za 500 jenów. Wtedy zaczął na dobre szlochać, bo już wcześniej płakał. Po tej imprezie zobaczyłem go dopiero w samolocie, bo zabrał swój śpiwór i resztę tygodnia spał w łazience xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz