środa, 23 października 2013

Sebastianek-4

Rzecz niezmiennie dzieje się w czasach gimnazjum - prawdopodobnie w trzeciej klasie.
Mieliśmy w klasie takiego Tymka - był nieco cofnięty w rozwoju (urodził się podduszony), ale dzięki sporym staraniom rodziców, nie poszedł do szkoły specjalnej.
No więc, jak łatwo się domyślić, Tymek był popychadłem i nie miał kolegów. Był naprawdę pojebanym dzieckiem, które potrafiło grać samo ze sobą w karty na przerwie, w dodatku bez jakichkolwiek kart!
Właśnie to odrzucenie ze społeczeństwa nie podobało się jego ojcu, Adolfowi. Też był nieco odchylony, ale w przeciwieństwie do syna, potrafił się też czasami zachowywać normalnie. Przynajmniej do czasu, gdy "koledzy" syna nie zaczynali psot.

Staliśmy w jednej z okolicznych klatek schodowych w kilkupiętrowych blokach (cztero czy pięcio, jakoś tak) - byłem tam ja, Sperma, Młody (kolejny Patryk z klasy xD) oraz nieco młodszy od nas Emil (kuzyn Kamila). Padało, więc nudziliśmy się i słuchaliśmy System of a Down i Linkin Park (wtedy to było brvtalne!) z telefonu (bogactwo w chuj).
No i zobaczyliśmy, że idzie Adolf z psem - jakieś 100 metrów od nas.
No to my oczywiście beka, i zakładamy się, kto krzyknie głośniej "Adolf, ty chuju!". No to ja jak kozak zaczynam - powiedziałem to normalnie. Emil nieco mnie przekrzyknął. Adolf się odwrócił, pogroził i poszedł dalej.
Młody, będący największym koksem wziął głęboki wdech i ryknął na całe gardło.
- ADOLF! TY CHUJU!
Adolf odwrócił się do nas i zaczął biec w naszą stronę. No to my jak ci skończeni idioci, wbiegliśmy do klatki schodowej - i ciśniemy na górę (follow the leader mocno xD).
Dobiegliśmy na ostatnie piętro i słyszymy szybkie kroki na dole. Młody wspiął się po drabince, pierdolnął raz drugi w klapę na strych, po czym się otworzyła. Wszedł i wciągnął Spermę.
Emil zaczął się gramolić po drabinie, cały zapłakany. Prawdziwy szok - cały w dreszczach, idzie powoli jak żółw.
- Emil, kurwa, szybciej! Adolf tu idzie! - krzyczę na niego i popycham jego tyłek ku górze.
- Emil, kurwa, daj mi rękę! - Młody krzyczy do niego, ale ten nic. No to Sperma się wychylił (najwyższy był, więc i ręce miał najdłuższe) i wciągnął go do góry.
Ja wskoczyłem na drabinę, dosłownie przeskakuję na górę (najzwinniejszy z paczki, he) i gdy już się cieszyłem, że jestem bezpieczny, coś szarpnęło mnie za kostkę ku dołowi.
- KURWA!
Sperma i Młody przytrzymali mnie za ręce i ciągną ku sobie.
- Trzymaj się! Emil - klapa, kurwa! - krzyczał Młody.
Emil schował się w kącie i płakał jak dziecko (poniekąd nim był) - dosłownie ryczał, pogrążony w katatonii, gdy my zmagaliśmy się z Adolfem.
Gdy już prawie mnie wyciągnął ze strychu, Młody przeskoczył mnie i kopnął Adolfa w ryj, przez ten mały właz na strych.
Mężczyzna zachwiał się, puścił mnie i upadł na dół. Sperma zatrzasnął klapę i usiadł na niej.
Parę sekund ciszy i nagle…
- JA WAS TAM KURWA ZAPIERDOLĘ! ZABIJĘ WAS! ZABIJĘ!
Klapa dosłownie podskoczyła, razem ze Spermą.
- Ja pierdolę, on tu zaraz wejdzie! - ryknął Sperma.
- Emil, kurwa! Pomóż nam! - krzyknął Młody. Ale Emil siedział skulony w kącie i dalej ryczał.
Podskoczyłem do chłopaków i stanąłem z nimi na klapie. Okazało się, że właz wyżej - na dach, jest zamknięty, więc jesteśmy w pułapce.
Młody wyciągnął telefon i dzwoni do domu:
- Halo, mama?
- ZAJEBIĘ WAS KURWA!
- Nic, daj tatę!
- UKATRUPIĘ!
- Tata? Przyjdź szybko, jesteśmy na strychu w klatce XX, Adolf chce nas zabić, kurwa!
Klapa przestała podskakiwać. Adolf spierdolił.
Wychyliliśmy się na dół i zobaczyliśmy tylko, jak gość biegnie przez trawnik z psem. Byliśmy bezpieczni.

Gdy Adolf uciekał z naszej dzielni, ojciec Młodego go zauważył i zaczął ścigać. Adolf puścił psa i sam uciekł do domu xD
Pies zaginął i znalazł się miesiąc później w lesie, zdziczały.
A Adolf od tej pory omijał nasz rewir szerokim łukiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz