niedziela, 13 października 2013

Wykrywacz kłamstw

Kurwa anony.
Dzisiaj w szkole byli ludzie ze szkoły policyjnej i zachęcali żeby po liceum iść szkolić się na kryminalnego. Przywieźli ze sobą wariograf i po wystąpieniu przed trzema klasami szukali chętnego którego podłączą pod urządzenie.
Każdy się bał to oczywiście pan śledczy postanowił sam kogoś wytypować i oczywiście padło na mnie. Nie chciałem ale wychowawczyni mówiła żebym szedł i się nie wstydził no to polazłem i mnie podłączył.

Później szukał chętnych do zadawania mi pytań, oczywiście tu się wyrywał na ochotnika cały rozentuzjazmowany tłum największych klasowych śmieszków. Wybrał chyba z sześciu i każdy miał mi zadać po dwa pytania. Zrobił się harmider i śmieszki korzystając z atmosfery zaczęli zadawać chujowe pytania i zaczął się koszmar.
Pierwszy zapytał czy wale konia, ja słyszałem że można oszukiwać wariograf ale byłem tak roztrzęsiony że nic z tego i przez łzy dławiącym się głosem ospowiedziałem "nie". Z maszyny zaczęła drukować sie jakaś kartka z jakąś nieregularną linią, komisarz rzucił okiem i powiedział "kłamstwo".Po sali rozległ się ryk, nawet policjanci słabo dusili śmiech i tylko podskakiwały im brzuchy i wąsy tłumionym śmiechem. Nie wytrzymałem tego, popłakałem się, zerwałem się z fotela, chyba nawet urwałem jakieś czujniki i uciekłem ze szkoły.
Szukali mnie bo bali się, że się zajebi. Dyrektora zadzowniła do matki żeby upewnić się czy wszystko dobrze, matka potwierdziła że jestem w domu i wszystko OK, powiedziała że coś rozjebałem przy wariografie bo nie chciał działać ale szkoła pokryje ewentualne koszty i że przeprasza, matka pojechała właśnie do szkoły odebać mój plecak i kurtke ;_;

Ni chuja więcej sie tam nie pokaże ;_; moje życie to gówno, zajebie się ;_:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz