niedziela, 20 października 2013

Skazani-7

Jezowy biznes

Pamietacie moze anona z dziecinna twarza, tak zle potraktowanego przez bananowa
loche? Nie uwierzycie, kiedy powiem wam, ze tamto spotkanie tych dwojga
nie było ostatnim. Gdy oczom erise migneła w jednym z okien znajoma twarz,
postanowił spotkac sie ponownie z kolezanka i znajac jej apetyt, uraczyc ja swoja
kiełbasa. Bez trudu odszukał mieszkanie, w którym ta rezydowała i trzy razy
zapukał, przedstawiajac sie jako dostawca pizzy. Dziewczyna chyba nie nalezała
do najbystrzejszych, poniewaz otworzyła mu drzwi i nie zdazyła wypowiedziec
nawet: „niczego nie zamawiałam”, gdy erise wtargnał juz do srodka oraz rzucił ja
na łózko. W rytmie pisków i płaczu nieporadnie zdejmował jej ubranie, a pierwszy
raz widzac nagie kobiece ciało, mimowolnie wystrzelił w jej kierunku trafiajac
w okolice brzucha. Nie była to jego ostatnia wpadka, gdyz podczas zdejmowania
koszulki „Pierdole nie robie” zaplatał sie w nia, co wykorzystała elitarna locha,
uciekajac nago z mieszkania. W perspektywie zostania seks-zabawka grubaska o
twarzy przedszkolaka utraciła ryba resztki rozumu, a juz na pewno szczescia, bo
wbiegła do jednego z mieszkan, nie wiedzac nawet kto w nim rezyduje. Mogła
ja zwabic melodyjna muzyka spiewana falsetem, tworzac złudzenie, ze słucha jej
jakas delikatna artystka. Delikatna artystka okazała sie jednak rzucajaca sie po
pomieszczeniu wychudzona anorektyczka z szalenstwem w oczach. Jedyne, czego
mogła dowiedziec sie od niej niedoszła naszego grubaska, to to, ze pod nieobecnosc
jej pana ta zjadła jakis dziwny proszek lezacy na biurku myslac, ze to trucizna.
Mówiac to, wskazała na sakiewke podpisana jako „4-ho-met 1 gram”.
W tym momencie w drzwiach ukazał sie nagi erise, ze sterczacym penisem
gotowym do akcji. – Słyszałem, ze jestes głodna. Co powiesz na te parówke? –
Kwestia cwiczona godzinami zabrzmiała jeszcze lepiej ze wzgledu na efekt zaskoczenia.
To wejscie było jednak niczym przy nastepnym, jakiego dokonał grubas.
Gdy pierwszy akt dobiegł konca, a obydwoje zmeczeni igraszkami padli bezwolnie
na podłoge, nieudana samobójczyni powtórzyła słynny wyczyn Magika i rzuciła
sie z okna, w nadziei, ze wyfrunie z getta. Lot zakonczył sie jednak ladowaniem
awaryjnym na dachu Audi A8 anona od sprzedawania jezy. Ten wpadł w taka
furie, ze nie mogac ukarac nieboszczki, postanowił, ze konsekwencje jej nierozwaznego
zachowania poniesie kto inny. Wział pod reke pierwsza lepsza loche, a
gdy ta zaczeła go błagac o to, by nie gwałcił jej, bo jest dziewica, ten usmiechnał
sie tylko tajemniczo i rzekł:
– O nie, nie, nie, kochana... Ja nic ci nie zrobie. – Po tym wyjał telefon, by rzucic
krótkie: – Zgniły, mam dla ciebie zadanie... Zaraz dowiesz sie, kim jest Zgniły –
zachecajaco wymruczał własciciel rozjebanego Audi.
– Jaki Zgniły?
– Kutas, kochana. Zgniły kutas – zgodnie z prawda odrzekł biznesmen-zoolog.
Gdy znalezli sie w jego mieszkaniu, obydwoje siedzac w poczekalni, przygladali
sie portretom Harrisa i Klebolda w złotych ramach, na których widniały
wygrawerowane inskrypcje „Chwała wielkim polakom”. Nagle rozległy sie kroki,
a naszej dwójce ukazał sie elegancki młodzieniec w szlafroku, z fajka w ustach i
lampka wina w dłoni.
– Mozemy zaczynac? – spytał uprzejmie i z gracja.
– Tak, tak. Jak sobie zyczysz. – Zgniły Kutas cieszył sie niemałym szacunkiem
anonów. Gdy weszli do pokoju, ten chciał juz zabierac sie do roboty, lecz
Skazani za spierdolenie 36
jakby o czyms sobie przypomniał i zawrócił obracajac sie na piecie. Zdezorientowany
handlarz kolczastymi czworonogami przestraszył sie, ze popełnił jakas
straszna gafe i jego Mistrz obraził sie na niego, lecz było wrecz odwrotnie.
– Lepiej to załóz – dobrotliwym tonem rzekł Zgniły, podajac mu maske
przeciwgazowa. – Moze sie przydac – dodał, a jego twarz nawiedził niepokojacy
usmiech.
Ten uczynił, co mu kazano, i rozsiadł sie wygodnie w fotelu, czekajac na
przedstawienie.
Gdy gospodarz zdjał swa szate, dziewczyna natychmiastowo zwymiotowała
na podłoge.
– Bedziesz to zlizywac, szmato – zagroził jej Sami Wiecie Jaki Kutas, wymachujac
przy tym palcem, jakby chciał spotegowac wage grozby, która mimo
wszystko wypadała blado w porównaniu z perspektywa ssania czegos, co mozna
by porównac do zaskronca w stanie rozkładu. Ten jednak zył i unosił sie powoli
do góry, jakby na znak, ze to juz czas rozpoczecia wielkiej ceremonii. Dziewczyna
nagle zemdlała. Nie mogac sie powstrzymac, Zgniły zaczał gwałcic nieprzytomna
panne. Gdy jednak złapał ja za szyje, zorientował sie, ze ta nie ma pulsu, a on
odbywa stosunek z nieboszczka, która podzieliła los swojego pradziadka otrutego
gazem bojowym podczas pierwszej wojny swiatowej. W ten własnie sposób
pomógł jej kultywowac rodzinna tradycje, a sam z usmiechem kontynuował posuwiste
ruchy, wiedzac, ze martwa dziewczyna jest bardziej odpowiednia partnerka
dla niego, a raczej bedzie, bo w niej jeszcze nie zaczeły zachodzic procesy gnilne.
Ekologiczny biznesmen uznał, ze nic tu po nim. Zgniły znalazł miłosc zycia,
wizazystka wypełniła rodzinne zobowiazania, a on? A on usłyszał dziwne „OM
OM OM” z apartamentu obok. Nie zajeło mu długo zorientowanie sie, ze to tajski
prawie-Budda na skraju oswiecenia puka do drzwi nirwany.
– Nikt nie moze miec lepiej ode mnie – pomyslał i rozpoczał dramatyczny wyscig z
czasem.Wostatniej chwili wbiegł do wypełnionego odorem kadzidełek mieszkania
i rzucił sie na medytujacego.
– Czy ktos tu zarznał koze? – zacytował co prawda trójwymiarowy, ale
jednak autorytet z pewnej gry komputerowej. Jezowy Alfons troche sie spóznił,
bo Budda oficjalnie był juz Budda, lecz nagle zdarzyło sie cos niespodziewanego,
cos, co nadało nowy sens jego wyprawie do zaczadzonej orientalnymi wyziewami
nory. Z szafy wychylił sie lekko puszysty, wysoki chłopak z gównozarostem.
– Ktos mnie wołał? – spytał.
Był to nie kto inny jak Koza – znany reportazysta, wielki dziennikarz i
osobowosc radiowa.
– Usłyszałem krzyki, wiec schowałem sie w szafie. Cos mnie omineło?
– Nie, wracaj do szafy – skwitował krótko lesny makler. I Koza tak siedzi dalej
w tej szafie, a drzwi i okna mieszkania sa zamurowane ze wzgledu na obrzydliwy
odór kadzidełek dajacy sie we znaki sasiadom. Jednym z nich był Under, którego
to specjalny oddział ABW zgarnał prosto z brytyjskiego zmywaka. Ten wymyslił
sobie iscie królewski sposób na zabawy z dziewczynami, bowiem przywiazywał
je kablem od prodiza do wentylatora i dreczył pytaniami, czemu tak sie kreca.
Zdarzało mu sie tez łapac je za rece i uderzac nimi w ich twarze, po czym pytac,
czemu sie bija. Jak dotad zadnej nie udało sie odpowiedziec na te pytania, a
Under siedzi zadowolony w czapce w pomieszczeniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz