Mimo 24 lat dalej mieszkam z rodzicami i jak pewnie się domyślacie całe
swoje dni spędzam przed komputerem. Niedawno matka wpadła na świetny
pomysł, by wyrwać mnie z tego stanu. Postanowiła, że zaprosi jakąś swoją
koleżankę, razem z jej córką, która jest w moim wieku. Super pomysł
kurwo. Jak tylko o tym usłyszałem, dosłownie zrobiło mi się zimno, a
serce prawie wyskoczyło mi z klatki piersiowej. Mimo usilnych błagań i
tłumaczeń, ona została przy swoim. Nie jestem pewien, czy muszę pisać o
tym, że wstydzę się dziewczyn, nie wiem co przy nich powiedzieć i
stracham na samą myśl o kontakcie z jakąkolwiek z nich, a zwłaszcza z
tymi w moim wieku?
W końcu nadszedł ten dzień. Ojciec wszedł do pokoju i powiedział, żebym
się przygotował, posprzątał trochę, bo za chwilę będziemy mieli gości.
Kurwa.
Słowa nie są w stanie opisać uczucia, którego wtedy doznałem.
Zdesperowany postanowiłem uciec z domu, co niestety zakończyło się
sromotną porażką, gdyż zostałem zauważony podczas zakładania butów.
Siedząc w pokoju i czekając na nieuchronne myślałem o najgorszym. Nie
mogąc skupić się na niczym po prostu leżałem i uspokajałem się, co i tak
zdało się na nic w momencie gdy moje uszy przeszył ostry dźwięk dzwonka
do drzwi.
I tutaj zaczyna się festiwal spierdolenia, prawdziwa stulejarska uczta.
Wspomniany dzwonek do drzwi uruchomił u mnie jakiś pradawny anonowy
instynkt, każący mi uniknąć konfrontacji za wszelką cenę. Jedynym
miejscem, w którym mogłem się skutecznie zaszyć była duża szafa, zdolna
by pomieścić mnie i laptop. Tak, jestem aż tak zjebany. Kolejne minuty
przyniosły mi serię upokorzeń, jakich jeszcze nie doznałem w całym moim
psim życiu.
Drzwi do pokoju otwierają się, słyszę śmiechy. Nagle cisza. "Gdzie on
jest?"- to głos mamy, zdezorientowany i podirytowany, niedługo
zawstydzony, a także wściekły. Na mnie. Na razie cisza. Jest mi
niewygodnie, próbuję znaleźć komfortową pozycję, w wyniku czego spada na
mnie wieszak. Wiem, że oczy wszystkich skierowane są na szafę, moją
kryjówkę, którą na szczęście zablokowałem od środka. Słyszę pukanie. Nie
odzywam się, udaję że mnie tu nie ma, licząc na to, że o mnie zapomną.
Znów pukanie. Co robić? Stąd już nie ma ucieczki, muszę coś wymyślić.
Nie ukrywający zażenowania i irytacji ojciec prosi mnie, żeby się nie
wygłupiał. Łatwo mu to mówić, nie wie jak to jest być spierdoliną, dla
której pójście na kebab, jest tym czym dla niego wyprawa na Mount
Everest.
Z braku innych możliwości, postanowiłem włączyć muzykę z laptopa, licząc
że może to poprawi atmosferę. Żeby było jeszcze śmieszniej wybrałem
utwór Peji, taki hehe żart. Jedyną osobą, która go doceniła była owa
dziewczyna, moja niedoszła randka. Powiedziała coś w rodzaju "hehe peja
taki groźny gangster beka". Teraz jej mama zaczęła mnie prosić, żeby
"nie zachowywał się jak dziecko, tylko wyszedł i się przywitał. Nie
mogąc znieść presji postanowiłem odpowiedzieć. Oczywiście nie moim
prawdziwym głosem, tylko syntezatorem mowy Ivona. Mechaniczny ton
powiadomił ich, że jestem zjebany, i tak nie mielibyśmy o czym
rozmawiać, nie ma dla mnie żadnych szans i proszę o święty spokój. Wtedy
ojciec nie wytrzymał i powiedział, że jak za chwilę nie otworzę drzwi
od szafy, to dostanę karę na komputer super metody wychowawcze kurwo
Wiedziałem, że laptop długo nie wytrzyma, więc postanowiłem iść na
kompromis i powiedzieć, że wyjdę jeżeli wyjdą goście. Ojciec wtedy wpadł
w zupełną furię i zaczął napierdalać rękoma w szafę, krzycząc że
>hurr durr seba same kłopoty i wstyd z tobą. Po chwili uderzenia
ustąpiły i kiedy myślałem że to już koniec - nastąpiło najgorsze. W
życiu nie spodziewałbym się że tata byłby do tego zdolny. Poczułem, że
szafa zaczyna się przechylać. Tak, ten Andrzej chwycił ją rękoma i co
zrobił? Wypierdolił na
podłogę! Efekt? Zniszczona matryca od laptopa, złamany ząb. Mama zaczęła
krzyczeć na ojca że co on robi, on zaczął znowu na mnie krzyczeć że to
moja wina, w końcu wsyscy postanowili podnieść szafę i mnie z niej
uwolnić. Nie stawiałem już żadnych oporów. Ale mój ciężar tak. Doszło do
tego, że mame poszła po sąsiada żeby pomógł, jakby mało mi było jeszcze
wstydu. W końcu im się udało, a ja tylko zasłaniałem twarz, żeby nie
musieć patrzeć w oczy zebranym. Skulony w pozycji obronnej, postanowiłem
trwać w niej dopóki niebezpieczeństwo się nie oddali. Wściekli rodzice
zrobili mi tyradę na temat wstydu, jaki im przynoszę, a moja niedoszła
razem ze swoją matką zanosiły się gromkim śmiechem.
Potem już pozwolono mi siedzieć w swoim pokoju, podczas gdy oni wszyscy poszli do dużego pokoju.
No i co ja kurwa mam teraz zrobić? W domu jestem kims gorszym niż pies, boję się że każą mi wypierdalać. Anony, pomocy ;_;
ps za zniszczonego laptopa musiałem płacić z własnej kieszeni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz