sobota, 19 października 2013

Skazani-4

Sztuka zemsty

Wtym samym czasie, w innej czesci miasta, niska dziewczyna pedziła przed siebie
ile sił w nogach. Za plecami słyszała tylko zblizajacy sie nieubłaganie głosny
tupot. Aby zdezorientowac poscig, skrecała w losowe ulice i przejscia. W koncu
wbiegła w podwórko i dopadła do drzwi. Były jednak zamkniete, tak samo jak
nastepne i nastepne. Przerazona odwróciła sie i wstrzymała oddech. Goniacej jej
postaci nie było juz jednak ani widac, ani słychac.
„Chyba go zgub...” – zdazyła pomyslec do momentu, kiedy w prowadzacej na
podwórko bramie ukazała sie olbrzymia postac. Mrok nie pozwalał jej zobaczyc
twarzy osoby, która spokojnym krokiem zblizała sie w jej strone. Dopiero gdy
tajemnicza osoba weszła na podwórko, dostrzegła jej rysy, które momentalnie
rozpoznała.
To był Seba, chodził z nia do gimnazjum i liceum. Zawsze irytowało ja, ze
ona, tak uzdolniona artystycznie dziewczyna z zamoznej rodziny musi chodzic
do szkoły z takim prostakiem. W tamtych czasach Seba był chłopakiem zupełnie
przecietnym z wygladu i – przynajmniej tak jej sie wydawało – głupim, gdyz za
kazdym razem, kiedy zadawała mu jakies pytanie, on czerwienił sie i niewyraznie
mamrotał cos pod nosem. Robiła sobie z niego zarty, pytajac, jaki obraz Caravaggia
lubi najbardziej, na co Seba reagował smutnym spojrzeniem w podłoge i
odejsciem na drugi koniec korytarza. Debil nie znał nawet Moneta, podczas gdy
ona wrzucała juz pierwsze prace na Deviantart i jezdziła z rodzicami do galerii w
Paryzu i Rzymie. Biedak cały rok chodził w tych samych butach Umbro i bluzie
z kapturem po starszym bracie.
Po zakonczeniu liceum ona poszła na ASP i widywała Sebe tylko czasami,
gdy w piatkowy wieczór tata podrzucał ja na impreze w klubie swoim audi i przejezdzajac
w okolicach starej szkoły przez okno, zauwazyła Sebe wracajacego w
kierunku swojego domu z przewieszona przez ramie torba sportowa i wpatrzonego
w chodnik. Trzeba przyznac, ze za kazdym razem, gdy go widziała, był troche
wiekszy. Wrózyła mu zawrotna kariere wykidajły w osiedlowym pubie.
– Czesc Aniu, poznajesz mnie? – zapytał Seba, zblizajac sie do niej powoli.
Był w niej zakochany juz od gimnazjum. Juz wtedy mimo niskiego wzrostu miała
ogromne piersi, w których falowanie wpatrywał sie, gdy mieli razem WF. Praktycznie
nic sie nie zmieniła od tego czasu, nadal była niska, cycata, miała sliczna
buzke, niebieskie oczy i figlarny usmiech. Nigdy nie marzył o niczym wiecej, niz
aby chociaz raz ten usmiech został wysłany prosto do niego, jednak Anka tylko
robiła sobie z niego zarty i pytała o jakies dziwne rzeczy, których jako syn rencisty
i woznej nie miał prawa wiedziec.
Z czasem miłosc została czesciowo zastapiona przez nienawisc spowodowana
zaczepkami Anki i róznicami klasowymi. Po skonczeniu liceum regularnie wchodził
na jej konto na fejsbuku i zapisywał wszystkie pojawiajace sie zdjecia, wpatrywał
sie w nie godzinami i walił konia. Po orgazmie za kazdym razem dopadał
go smutek. Zdjecia były robione w eksluzywnych klubach, na złocistych plazach
odległych krajów czy na imprezach w wielkich domach. Co on, ubogi, prosty
chłopak miałby jej do zaoferowania? Melancholie te zabijał sztangami na siłowni.
W trzy lata od skonczenia liceum dobił do czterdziestu pieciu centymetrów w
bicepsie.
– O, czesc, Seba, dobrze cie widziec, musisz mi pomóc, tu dzieja sie jakies
straszne rzeczy – mówiła bardzo szybko Ania. Sebastian stał juz tylko kilkanascie
centymetrów od niej.
– Oczywiscie, ze ci pomoge, Aniu – odpowiedział, Sebastian po czym niespodziewanie
złapał ja za szyje i jak piórko uniósł w powietrze.
– Co tam u tego twojego Trembranda? – zapytał, wsadzajac jednoczesnie palec
za jej dekolt i powoli sciagajac bluzke, az wielkie cyce w staniku wyskoczyły na
wierzch.
– Yyyhhyhhh, Seee... khhh... eeebaa, puuuusc! – sapała Ania. Seba jednak nie
posłuchał, tylko jedna reka rozerwał jej bluzeczke w modne w tym sezonie wzory
ludowe, a nastepnie rozpiał stanik, rzucił go na ziemie i zaczał mocno mietolic
ogromne piersi.
– Khhhh... – tylko to dało sie usłyszec od fioletowej juz Anki. Widzac, ze jeszcze
chwila i bedzie musiał sie przerzucic na nekrofilie, Seba upuscił dawna kolezanke
na ziemie. Gdy po kilku chwilach udało jej sie złapac oddech, zaczeła błagac Sebastiana.
– Przestan, prosze, co ja ci zrobiłam?!
– Ty juz wiesz co, co tam u twojego Macieja Anioła pierdolonego, co?! – krzyknał
Sebastian, w którym rosła wsciekłosc. Wysunał na wierzch dorodnego chuja
i powiedział:
– Ssij, a potem miedzy cyce, tylko masz sie kurwa postarac.
– Seba, co ty, przestan, błagam!
– Ssij albo zgniote ci łeb o chodnik.
Ani zaczeły cieknac łzy, zapach kutasa Sebastiana odrzucał ja, jednak nie
miała wyjscia i wzieła go do ust.
– Staraj sie, kurwa, albo ci rozłupie czaszke.
Ania zaczeła swidrowac jezykiem jak nigdy w zyciu.
Po kilku minutach Sebek wyjał z jej ust nabrzmiałego kutasa i wytarł ociekajaca po nim sline miedzy cyckami Anki.
– Jedziesz, słonko – zakomenderował.
Ania kleczała przed Seba i prostowała uda i machała piersiami jak najszybciej
mogła. Momentami cały penis chował sie w jej cyckach. Gdy była juz na
skraju wyczerpania, Sebastian wytrysnał ogromna iloscia spermy na jej piersi,
brode i usta, mieszajac sie ze slina i łzami. Koncówki siegajacych do ramion
włosów równiez zostały ubrudzone.
– Zrobiłam co chciałes, teraz mi pomozesz? – zapytała Anka przez płacz.
– To dopiero poczatek, kochanie... – powiedział Seba, po czym podniósł dziewczyne
z ziemi, przerzucił przez ramie, wywalił z kopa znajdujace sie obok drzwi
i zaniósł ja do znajdujacego sie na najwyzszym pietrze mieszkania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz